niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział ll

...Obróciłem się gwałtownie i zobaczyłem chłopaka stojącego obok mojego łóżka. Miał czarne włosy do ramion, niebieskie soczewki, podkreślone oczy czarną kredką, był wysoki i nawet przystojny.
-ach...-odparłem zawiedziony patrząc się w ścianę.
-Jestem Akira Hayashi.- powiedział.
- Miteru Fujishima - szepnąłem spuszczając głowę.
-Co, jesteś zawiedziony? - zapytał uśmiechając się ironicznie. - Słyszałem, że chciałeś popełnić samobójstwo przy grobie matki, jesteś okrutny.
-Zamknij się! - krzyknąłem.
-Dobrze już się tak nie denerwuj.
-Jesteśmy na tej sali sami, czy jest jeszcze jedna osoba? - zapytałem po chwili.
-Nikogo oprócz ciebie tutaj nie leży, a dlaczego pytasz, chcesz się zabawić? - powiedział zbliżając się do moich ust. Zaczerwieniłem się i odepchnąłem go.
-Skoro tylko ja tutaj leżę to co ty tutaj robisz, jesteś chory? Idź do swojej sali i nie przychodź tu więcej! - krzyknąłem.
-Hah, nie rozśmieszaj mnie! Jestem twoim lekarzem. - zaśmiał się. Spojrzałem na niego z  niedowierzaniem. Przecież on nie wygląda na lekarza.
-Przecież ty jesteś za młody i...
-Taki młody to już nie jestem, mam 24 lata. - przerwał mi. Nie wiedziałem czy mu wierzyć czy nie, więc zamilkłem.
-Dobrze, idę do innych pacjentów, do zobaczenia kotku. - Powiedział poważnym tonem.
- Kim on jest? - zapytałem sam siebie. Ciekawe kiedy wyjdę, pewnie nie obejdę się bez tych grupowych spotkań ludzi. Jestem ciekawy kto wezwał pogotowie, wydawało mi się, że nikogo nie było na cmentarzu. Po chwili zauważyłem, że na półce obok łóżka leży mój telefon. Była godzina 6:00 rano, spojrzałem na datę i ku mojemu zdziwieniu spałem sześć dni. Chciałem iść do toalety, chociaż nie wiedziałem gdzie była. Wyszedłem z sali i od razu zauważyłem pielęgniarkę.
-Przepraszam, gdzie jest toaleta? - zapytałem, a ona zaczęła się cicho śmiać.
-Przecież każdy ma łazienkę w swojej sali - odpowiedziała. Ukłoniłem się i wróciłem do pomieszczenia w którym byłem przed chwilą. Poszedłem wziąć prysznic gdy nagle zadzwonił telefon.
-halo? - powiedziałem.
-Fujishima? Z tej strony Gekko, przepraszamy cię za to co ostatnio się wydarzyło. Uwierzyliśmy bezpodstawnie w jakąś plotkę, ale już jest wszystko w porządku, więc wracaj do szkoły. Myślałem, że popełniłeś samobójstwo, ale na...
-Cieszę się. - Przerwałem mu i się rozłączyłem. Gdzieś w środku na prawdę czułem radość, ale już nie będzie tak jak było kiedyś. Będę do wszystkich trzymał większy dystans. Chciałbym cofnąć czas, najlepiej do moich narodzin, albo przed abym nie istniał. Pewnie mój ojciec nie wie  nawet, że jestem w szpitalu...
Następnego dnia znowu przyszedł Hayashi
-Jak się czujesz? - zapytał mnie.
-w porządku, kiedy wyjdę?
-Najszybciej za tydzień. - odpowiedział
-Dlaczego tak długo mam tutaj być, przecież czuję się już dobrze?
-Tu nie chodzi tylko o twój stan fizyczny, ale też i psychiczny. - powiedział, a następnie zbliżył się do mnie i pocałował w czoło.
-Ej! a to co miało znaczyć?! - oburzyłem się.
-Widzimy się za trzy godziny. - Uśmiechnął się i wszedł z mojej sali

3 komentarze:

  1. Świetne *.* Tak ciekawie się zakończyło... :3 Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie - oryginalnie i masz bardzo ładny styl pisania, tzw. lekkie pióro ;) Oby tak dalej!
    zapraszam na mojego bloga : fantasy-is-my-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne, oryginalne i ciekawe. Pisz, pisz bo chcemy kolejny rozdział ^^
    + zapraszam do mnie: yaoi-shunxmoto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń