czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział I

Dziś nowy rok szkolny, idąc na lekcje wpatrywałem się na płatki wiśni lecące wraz z wiatrem. Po półgodzinnym apelu rozpoczęły się lekcje, większość żyła jeszcze wakacjami. Czułem się jeszcze bardziej przygnębiony niż w poprzednim roku. Teraz jeszcze nikt do mnie nie zagadał, niektórzy rzucali na mnie kpiące spojrzenia. Nie wiem o co chodzi, co takiego zrobiłem. Więc postanowiłem przełamać strach który zawsze mi towarzyszy i gdy zadzwoni dzwonek na przerwę podejść do jednego z moich kolegów. Tak więc zrobiłem.
-Witaj Gekko-kun, co u ciebie słychać?
-Wit... - przerwał nagle - Wybacz nie mogę z tobą rozmawiać. - powiedział.
-Co? ale dlaczego? - zdziwiłem się, ponieważ Gekko był zawsze optymistyczną i miłą osobą
-A kto chciałby zadawać się z męską prostytutką?! - krzyknęła w moją stronę gospodyni, a reszta klasy zaczęła się śmiać i mnie wyzywać. Miałem wrażenie, że to tylko zły sen.
-Ja nic nie zrobiłem! - Krzyknąłem wstrząśnięty, jednak oni jeszcze bardziej zaczęli się śmiać. Miałem łzy w oczach, dlaczego oni to robią?! Wybiegłem ze szkoły. Biegłem bez celu, znalazłem się w parku. Usiadłem na ławce i zacząłem deliberować. Może to tylko żarty, może jeśli pójdę jutro do szkoły będzie wszystko w porządku. Skąd wzięły się takie plotki? Ktoś naprawdę musi mnie nienawidzić, ale za co?
Wstałem ocierając łzy i poszedłem do domu. Ojca nie było, pewnie poszedł kupić alkohol. Wchodząc do mojego pokoju doznałem szoku. Miałem porozrzucane ubrania i książki w całym pomieszczeniu, gwałtownie podbiegłem do łóżka i wyjąłem z pod niego portfel. Okazał się pusty.
-Co za sukinsyn. Syknąłem sam do siebie. Ten alkoholik zabrał moje jedyne pieniądze, znając życie zabrakło mu kasy na wódkę, ale nie będę się na niego darł bo przecież to i tak nic nie da. Wziąłem prysznic i położyłem się, mimo tego nie mogłem  zasnąć ponieważ zadręczałem się myślą co będzie następnego dnia.
Kiedy nadszedł ranek zjadłem śniadanie i wyszedłem. W szkole już na dzień dobry każdy krzywo się na mnie patrzał. Gdy wszedłem do klasy było dosyć głośno jednak gdy mnie zauważono wszyscy zamilkli. Nagle podszedł do mnie mój znajomy Hayate, a raczej były znajomy.
-Masz jeszcze odwagę, aby tu przychodzić?! Cała szkoła o tobie wie, przynosisz tylko wstyd
naszej klasie! - krzyczał prosto w moją twarz, a następnie walnął mnie z pięści w brzuch i gdy upadłem zaczął mnie kopać. Kilku chłopakom się to spodobało więc dołączyli do Hayaty. Czułem, że chyba umrę, są tacy naiwni. Wierzą w coś co nie jest prawdą, nie pytając mnie. To wszystko tak szybko się dzieje, jeszcze miesiąc temu dobrze się dogadywaliśmy, a teraz tak nagle zostałem znienawidzony przez wszystkich. Na moje szczęście do sali wszedł nauczyciel. Wstałem gwałtownie i uciekłem, biegłem znowu ale tym razem z jakimś celem, biegłem na grób mojej matki. Kiedy się tam znalazłem zacząłem głośno płakać jak dziecko.
-Mamo, mamo, mamo!!! - krzyczałem. - Dlaczego mnie opuściłaś?!
Nagle obok jej grobu zauważyłem rozbite szkło, wziąłem kawałek do ręki i zacząłem się powoli ciąć, bolało mnie to, ale wole cierpieć przez chwilę i umrzeć zamiast znęcania się nade mną przez inne osoby. Po chwili zatrzymałem łzy i spojrzałem na zdjęcie mojej matki, uśmiechnąłem się i zasnąłem z nadzieją, że już się nie obudzę...

Otwierając oczy spojrzałem na okno, były na nich kraty, potem spojrzałem na moje ręce. Były zabandażowane i miałem podłączoną kroplówkę.
-Gdzie ja jestem? -zapytałem sam siebie.
-W psychiatryku.- odpowiedział czyiś głos. Dopiero wtedy zorientowałem się, że nie jestem sam...

__________________________________________________________

Proszę komentować ponieważ zależy mi na waszej opinii

1 komentarz:

  1. Nie no... naprawdę ciekawe :3 Bardzo fajnie i przyjemnie się czyta. Czekam na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń